„Jaaaaaka to melodiaa?!”

To będzie w pewnym sensie muzyczny wpis. Ale nie będę się wywnętrzać na temat moich ulubionych gatunków, autorów czy konkretnych piosenek. Ani o tym jakich artystów ani piosenek nie lubię. Ani wspominać o innych ciekawych aspektach, o których pisałam chociażby tutaj: „Wy zaś, jakkolwiek usiądziecie, Muzykantami nie będziecie.” Karl Kraus. Absolutnie i w żadnym wypadku nie będzie to również wpis prześmiewczy, krytykujący ani nic w tym stylu, więc mam nadzieję, że sympatycy szeroko pojętej muzyki rozrywkowej mnie nie zaatakują. 🙂 Tak jak Zenek Martyniuk „wierzy w miłość”, tak ja wierzę, że każdemu może się podobać co innego, więc ja nie mam zamiaru tego podważać… Jak niektórzy. 🙂 Sama sobie tupnę nóżką do piosenek Zenka, ale jak trzeba to posłucham czegoś bardziej „ambitnego”.

sing-2533813_1920Właściwie to nawet wspominany już na początku dwukrotnie biedny Zenek był w pewnym sensie „motywacją” do napisania niniejszego posta. Bo nic tak nie skłania do przemyśleń, jak najnudniejszy na świecie sylwester i oglądanie wszystkich możliwych „gwiazd” polskiej i zagranicznej sceny muzycznej, jak to próbują produkować się na tym okropnym mrozie. No i jak tam oglądałam/ słuchałam kolejnych artystów, tak przyszedł mi do głowy pomysł, coby co nieco odejść od muzyki i skupić się na słowach. I jakaż to jest studnia bez dna do opisania! Od tych bardziej ambitnych (które są faktycznie ambitne i niosą za sobą jakiś sens czy tam przesłanie), po te „ambitne” inaczej (z naciskiem na cudzysłów i słowo „inaczej”, które niosą… zażenowanie), a ich głównym założeniem jest rozruszanie bioderek słuchaczy (i mimo że niektórym się to nawet udaje, to i tak pozostaje niesmak).

A zatem, tak jak i Tomasz Niecik opowiedział wam historię z jego życia”, tak i ja Wam coś opowiem o moich wnioskach.

No to już jesteśmy przy tym Zenku… królu disco polo… to od niego zacznijmy moje rozważania. Jak się tak przysłuchałam, to stwierdzam, że się nie czepiam. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nurt ten reprezentowany przez wielbiciela kobiecych, zielonych oczu jest tak krytykowany… Może i zarzuca się mu (nurtowi, nie Zenkowi :D), że nie jest to muzyka najwyższych lotów, ale tu udajemy, że jesteśmy anty disco, a jak przychodzi co do czego to każdy zanuci cztery osiemnastki… tylko w moim samochodzie” i tupnie sobie nóżką do „jesteś szalona”. Może i muzyka nie jest zatem najwyższych lotów, ale nie ukrywajmy… Przysłuchując się NIEKTÓRYM autorom, można uznać, że zagranicznym autorom daleko do Zenka. 😀 No i nie mam tu na myśli tekstów typu „ona czuje we mnie piniondz”. W takich momentach powracamy do punktu wyjścia i uczucia zażenowania. Ale miałam nie oceniać, to nie oceniam. 😀 Ale do twórczości Zenka nóżką zakręcę chętnie. 😀 Bo zasadniczo jego twórczość „słowna” (pozostawmy muzyczny aspekt ponownie) wcale nie odbiega od zagranicznych „topowych” twórców.

No bo zagadka dla Was rodem z programu „Jaka to melodia”. Zagadka nie byle jaka, bo słowa piosenki wprost zza oceanu (co by nie było za łatwo to słowa po polsku): „zróbmy to na plaży w Portoryko, aż fale krzykną: „O Boże!”. I licytujemy, ktoś po jednej nutce? 

Brawo wy, oczywiście chodzi o Despacito, Portoryko was powinno naprowadzić. No i co,  że dziewczyny sikają po nogach na widok Luisa Fonsi, faceci na widok bohaterki z teledysku, a tu się okazuje, że słowa lekko perwersyjne. Żadnego przesłania, poza tym, że ciągle chcieliby się całować. Powiem więcej, Luis najchętniej chciałby bohaterce „podpisywać ściany (…) labiryntu i uczynić  (jej) ciało rękopisem.” Poloniści, może jakaś analiza i rozkład tegoż zdania? Dla mnie za skomplikowana sytuacja.

Podążając tropem miłosnych wyznań, trzeba przyznać, że inni nie ustępują miejsca sheep-158247_1280Luisowi Fonsi i też chętnie wyznają wybrankom miłość, twierdząc „Wiem, że nigdy nie lubiłaś zmarszczek wokół oczu, gdy się uśmiechasz. Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud. Dołeczków na twoich plecach u dołu twojego kręgosłupa”. No jak ja bym usłyszała taki tekst, to wpadłabym w jeszcze większe kompleksy niż dotychczas. Co prawda nie mogę cytować Shakiry mówiąc: Na szczęście moje piersi są niewielkie, więc nie pomylisz ich z górami”, ale nie zmienia to faktu, że kompleksy mam. 😀 I z górami mnie można pomylić niestety, a już na pewno tę część ciała, o której śpiewa Shakira. 😀 Niestety nie jestem też jak Hortensja z piosenki zespołu Kabanos, która „chce być brzydka”, dlatego jakby ktoś jeszcze chciał się bardziej pogrążyć szeptając mi do ucha: Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz. Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy” to już w ogólewszystkim krowom miny zrzedną”, a ja będę płakać po kątach.  No chyba, że ktoś „chciałby mnie pomiziać po pleckach” albo „dać owieczkę”. To zmienia postać rzeczy. No ale nie każdy może być romantykiem, niestety nie na każdego działają teksty typu: „Jeśli miałabyś siostrę bliźniaczkę, i tak wybrałbym ciebie.” Ale co zrobić. 😀 Takie mało romantyczne czasy. 😀 Zresztą.. jakie czasy, tacy romantycy. 🙂

I jak to mówią „życie jest małą ściemniarą”, dlatego „kiedy jest dobrze, jest dobrze, ale kiedy jest źle, jest tragicznie.” Uwaga wchodzi Sheldon ze swoim tekstem, polecam odsłuchać >TUTAJ<. Więc co tu powiedzieć więcej. Ah wiem co chciałam rzec apropo moich kompleksów… Ileż to ja razy podśpiewywałam sobie w lustrze: „Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja”?! Żodyn tego nie zliczy! 😀 „Głupia mina już nie wystarczy”, żeby określić tę liczbę obniżania swojej samooceny.

Mimo że mam wspaniałych troskliwych przyjaciół, którzy troszczą się o ilość moich posiłków twierdząc: „Już dawno nie zjadłeś ciepłego obiadu”, inni „posmarowali mną już chleb”, to ja i tak mam ochotę „zjeść kanapkę” kiedy „lądują”, bo mam „w pustej szklance pomarańcze”. Co zrobić. 😀

Pora kończyć. 😀 Zostawiam Was z jednym z ambitniejszych tekstów, jakie udało mi się odnaleźć: „wczoraj był czwartek, czwartek. Dzisiaj jest piątek, piątek. (…) Jutro sobota. A niedziela przychodzi po tym.”

Więc podsumowując mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam i cytując klasyka: „kiedy się stanę plamą na ścianie, nie myśl o mnie źle.” A jaki jest Wasz ulubiony tekst piosenki, który rozłożył Was na łopatki swoją „mądrością”?

Zanim się zastanowicie nad tym, jaki tekst przypadł Wam do głowy, to zostawiam Was z równie ambitną, co niektóre teksty piosenek, przeróbką i śpiewającym Justinem Timberlakiem, o tym, jakim to on jest „debilem”. 😀

!Wystarczy kliknąć TUTAJ!

 

 

 

7 comments

  1. Niewiele z tych piosenek kojarzę, artystów tez nie bardzo… 🙂 Z disco polo – raptem „Jesteś szalona” (też śpiewam na weselach!) i „Oczy zielone”, ale w gruncie rzeczy uważam, że tak jak nie zagląda się innym do portfela, nie powinno się tego robić z mp3. 😉 To wszystko kwestia gustu i tyle. Ja również zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim spodoba się muzyka, którą lubię – pech. Natomiast cytowane przez Ciebie teksty… Kilka razy się roześmiałam, ale mina zrzedła mi przy cytacie z Pidżamy Porno. Nienawidzę tej piosenki, a przywołany przez Ciebie fragment jest moim zdaniem jednym z najobrzydliwszych w historii polskiej muzyki. Nigdy nie zrozumiem fenomenu popularności tego kawałka… 😛

    Polubienie

  2. Z gustami muzycznymi się nie dyskutuje i przyznam, że niektóre kawałki coś mi mówią, a inne mniej. My słuchamy muzyki raczej zapisanej na ścieżkach vinyli i wiele z powyższych na nich nie występuje raczej. Pozdrawiam serdecznie z Wietnamu 🙂

    Polubienie

  3. „Czterysta,
    Pojemność dwa czterysta,
    Pojemność dwa czterysta,
    Pojemność dwa czterysta,
    Pojemność dwa czterysta”

    O! Ale ważne jest też, czy to parodia, czy tak na poważnie. A ja powiem oficjalnie – disco polo to breja. Znam dwie piosenki Martyniuka, nie więcej. Na wesela nie chodzę. Disco polo to muzyka do tańczenia, nie do słuchania, a ja głównie słucham, spokojnie więc mogę potwierdzić, że wielu tzw. artystów ma głupowate teksty swoich piosenek. Ale w disco polo to jest główne założenie gatunku a nie lubię, gdy autor traktuje mnie na wejściu jak matoła. Z drugiej strony piosenek Dody też znam z dwie, jedną z wymęczonymi rymami się-cię-się, i chyba dwie mi wystarczy.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz